Minimalizm robi karierę już chyba wszędzie! Doskonale wiedzą o tym choćby Holendrzy, którzy od niedawna mogą mieszkać w pierwszym miniaturowym, ekologicznym osiedlu z domami tak małymi, iż wydaje się, iż mieszkać wygodnie może tam jedynie rodzina myszy. A jednak!
Ograniczenie liczby przedmiotów do niezbędnego do życia minimum, odejście od krzykliwych form, niepotrzebnych ozdób oraz wszechobecnego konsumpcjonizmu to trend, który zdobył już popularność w USA oraz słynącej z prostoty Skandynawii, teraz zaś wkracza na nowe terytoria. Takie choćby jak fryzyjska wioska, w której powstaje osiedle Hurdegaryp – osiedle będące na ustach wszystkich zainteresowanych architekturą, kreowaniem przestrzeni publicznej czy urbanistyką.
Hurdegaryp zabudowane zostało domami, czy może raczej domkami, których powierzchnia nie przekracza 30 metrów kwadratowych. Stoją one na niewiele większych, bo 160 metrowych działkach. I choć wydaje się to zupełnie niemożliwe, ta ograniczona przestrzeń zupełnie wystarcza do tego, aby zapewnić sobie wszystko to co jest niezbędne do życia – kuchnię, łazienkę, pokój dzienny oraz sypialnię.
Co więcej, te domki jak dla lalek zostały zbudowane z myślą o potrzebach tak środowiska jak i mieszkańców. Jest on wzniesiony z energooszczędnych materiałów o wysokiej wytrzymałości i odporności. Jak zapewniają projektanci, dają one gwarancję nawet 50 lat użytkowania. Co ciekawe, te niewielkie domki są także bardzo stabilne – nie osiadają i nie „pracują” na podłożu i zostały skonstruowane tak, aby nie docierała do nich wilgoć. Wszystko to wieńczy ponad czterdzieści paneli solarnych, dzięki którym mieszkańcy nie muszą specjalnie przejmować się rachunkami za elektryczność.
Z domów dumny jest przede wszystkim autor projektu, czyli Gerard Dijkstra. Niedowiarków przekonuje on, iż na 30 metrach można żyć przyjemnie i bardzo wygodnie: – Niektórym do szczęścia potrzeba niewiele. Szczęście to dla mnie spokój, natura i spędzanie czasu z przyjaciółmi i rodziną” – opowiada.
Miniaturowe osiedle to także szansa dla tych, którzy marzą o własnych czterech kątach, a nie mogą sobie na nie pozwolić z przyczyn finansowych. Te niewielkie domki mogą stać się spełnieniem marzeń osób klasy średniej, którym zależy na niezależności.
Wszystko więc wskazuje, iż minimalizm to trend, na punkcie którego niebawem oszaleje cały świat. Ciekawe kiedy podobnych inwestycji będziemy mogli spodziewać się nad Wisłą?